Rozdział 35

wtorek

Obudził mnie drażniący dzwonek mojego telefonu. Przeklęłam w myślach na tego, kto dzwonił i odebrałam zaspanym głosem.
- Halo?
- Witaj córeczko - usłyszałam głos mojej mamy. - Miłego dnia. Jak ci się spało? - Wypuściłam głośno powietrze.
- Serio, mamo? Dzwonisz tylko po to, żeby mnie obudzić i spytać jak mi się spało? - zapytałam z ironią. - Co ci jest? Jesteś chora?
- Nie bądź niemiła, Ludmiła - oburzyła się. - Chciałam żebyś wpadła do mnie na kolację razem z Federico. 
- Um, okej? - odparłam zdziwiona jej propozycją. Nigdy nie zapraszała nas na kolacje, częściej to ona przychodziła do nas bez zapowiedzi. Taka jest moja mama.
- Świetnie. W takim razie bądźcie o 19:00. Do zobaczenia - powiedziała i rozłączyła się. Westchnęłam głośno i odłożyłam telefon na szafkę wiedząc, że i tak już nie uda mi się ponownie zasnąć. Wcisnęłam na stopy różowe kapcie i podreptałam do łazienki, aby wziąć długi i odświeżający prysznic. Namydliłam swoje ciało i spłukałam, po czym wysuszyłam się i nałożyłam balsam nawilżający oraz maseczkę na twarz. Wczoraj nie miałam czasu tego zrobić. Związałam włosy w koka i wyszłam z łazienki, owinięta w szlafrok. Zeszłam po schodach i od razu poczułam aromatyczny zapach kawy, który roznosił się po całym mieszkaniu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, jak Federico przygotowuje tosty i podśpiewuje sobie.
"... Bo dziś mogę umrzeć z miłości, ratuj moje serce... Zostań ze mną..."
Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie tą chwilę w parku w Hiszpanii, kiedy zagrał mi tę piosenkę po raz pierwszy. Chłopak odwrócił się i uśmiechnął się szeroko na mój widok. Pomyślałam, że wygląda bardzo sexy w samych dresach, z jeszcze wilgotnymi i potarganymi włosami. Uśmiechnęłam się do niego. Federico przyjrzał mi się bliżej i nagle wybuchnął śmiechem. 

- Co? - zmarszczyłam brwi zdziwiona. Federico pokazał palcem na moją twarz. 
- Wyglądasz jak jakiś potwór z Loch Ness - wykrztusił zwijając się ze śmiechu. Zrozumiałam, że chodzi mu o moją zieloną maseczkę i przewróciłam oczami. Nie pierwszy raz widzi mnie z czymś takim na twarzy, a bez tego wyglądałabym o wiele gorzej z wszystkimi pryszczami i przebarwieniami na twarzy. 
- Skoro nie chcesz mnie oglądać - wzruszyłam ramionami, zabierając w rękę tosta i odwracając się na pięcie. Byłam już przy kanapie w salonie, kiedy nagle jego wielkie i ciężkie ciało przygniotło mnie i razem spadliśmy na kanapę. 
- Złaź ze mnie, wielorybie - zaśmiałam się, próbując brzmieć groźnie. Federico tylko uśmiechnął się i delikatnie zdjął z mojej twarzy maseczkę. 
- Bez tego wyglądasz lepiej - szepnął i pocałował mnie namiętnie i słodko. Oderwałam się od niego i siadłam prosto, po czym jak gdyby nigdy nic dokończyłam jeść swojego tosta. Federico patrzył mnie zdezorientowany. Zerknęłam na niego.
- Dobre tosty - powiedziałam i roześmiałam się, kiedy zobaczyłam jego minę. Ponownie przygniótł mnie swoim ciałem, układając mnie na plecach i zaczął całować. Cóż mogłam zrobić, po prostu mu się oddałam.


***

Po południu wpadła do mnie Natalia. Wreszcie miałyśmy chwilę czasu, żeby pogadać. Przyjaciółka opowiadała mi o swojej długiej podróży poślubnej. Razem z Maxim zwiedzili prawie wszystkie kraje Europy, a po ślubie Fran i Diego w maju polecieli do Los Angeles i wylegiwali się na plaży. Oboje wrócili szczęśliwi i opaleni. Natalia wykupiła połowę ciuchów ze wszystkich najmodniejszych sklepów. 
- No to nieźle zaszaleliście - stwierdziłam, biorąc kolejny łyk jagodowego smoothie. - I co będziecie teraz robić? - zapytałam.
- Wracam do pracy w Madrycie - odpowiedziała z entuzjazmem. - Chcę założyć własną firmę i wypuszczać swoje kolekcje ubrań.
- To super! Oczywiście coś mi odpalisz - zaśmiałam się, a Nati przytaknęła. 
- No a co z Maxim?
- Maxi chce pracować jako DJ, chce zrobić kursy w Madrycie - oznajmiła i napiła się swojego napoju. Pokiwałam głową.
- Zauważyłaś, że ostatnio każdy z naszej paczki układa sobie życie? - zapytała. - każdy ma swój zawód, wie, co chce robić w życiu. Każdy znalazł swoją drugą połówkę...
- Mamy szczęście - wzruszyłam ramionami. - Mamy talenty, nie musimy siedzieć 8 godzin w biurze, możemy sami wybierać, co chcemy, a czego nie. 
- Masz rację. A ty - zapytała znienacka. - Ty chciałabyś poślubić Federico?
- Co?! - wykrzyknęłam zdezorientowana. - Czemu... czemu mnie o to pytasz?
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Po prostu powiedz mi , czy chciałabyś, żeby ci się oświadczył?

- Tak - odpowiedziałam po namyśle. - Federico jest jedynym człowiekiem, któremu ufam i jednocześnie jedynym, który potrafi znieść moje humorki. Tak wiele mu zawdzięczam. On odkrył moją prawdziwą twarz, którą skrywałam nawet przed samą sobą. Zaakceptował mnie taką, jaka jestem. To jest najlepszy dowód na to, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Niedługo potem Natalia sobie poszła, a ja musiałam się szykować na kolację do mamy. Powiadomiłam już wcześniej Federico, żeby ubrał się jakoś bardziej elegancko, bo skoro moja mama - elegancka i nowobogacka kobieta - zaprasza nas wieczorem na kolację, to znaczy że prawdopodobnie coś się stało lub coś się stanie i chce nam o tym powiedzieć. Tak więc długo się zastanawiałam, w co się ubrać, aż w końcu wybrałam moje białe rurki i grafitową koszulę z długim rękawem. Do tego dobrałam czarne sandałki na obcasie i kolczyki. Uczesałam włosy i zapięłam je za jedno ucho. Federico wybrał szare jeansy i jasną koszulę z krótkim rękawem. Ułożyłam mu włosy, zrobiłam sobie makijaż i byliśmy gotowi. Pojechaliśmy autem, bo od naszej dzielnicy do mojego dawnego domu było dosyć daleko. 

Pięć minut po 19:00 zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła nam Marta, zapraszając do środka. Weszliśmy do jadalnie, gdzie były już rozstawione talerze, a po chwili dołączyła do nas mama. Była ubrana w różową, jasną sukienkę z ozdobną koronką i złotą biżuterię. Zdziwiłam się, czemu wystroiła się aż tak.
- Witajcie - powitała nas i przytuliła. 
- Cześć mamo - odparłam. - Dlaczego... - chciałam zapytać, ale przerwał mi dzwonek do drzwi.
- Oh, zaraz będziemy w komplecie. Pójdę otworzyć - powiedziała trochę podekscytowana i prawie pobiegła do drzwi. 
- Czemu mi nie powiedziałaś, że będzie ktoś jeszcze? - zapytał Federico.
- Bo sama nie miałam pojęcia - syknęłam. Mogłam się tego po niej spodziewać. Była zbyt... wyjątkowa, podekscytowana jak na zwykłą kolację. 
- No, jesteśmy! - usłyszeliśmy jej głos i odwróciliśmy się. Zobaczyłam moją mamę, a u jej boku jakiegoś mężczyznę. Na pierwszy rzut oka wyglądał na mniej więcej tyle lat co moja mama, miał na sobie drogie ubranie, dobrze dopasowane i czuć było od niego drogie perfumy. No tak, moja mama nie zwróciłaby uwagi na innego mężczyznę.

- To jest Rafael - oznajmiła, a mężczyzna z lekkim uśmiechem podał dłoń najpierw mi, a później Federico. Zauważyłam, że jest bardzo przystojny i zaczęłam się domyślać, o co w tym wszystkim chodzi.
- Proszę, siadajmy do stołu - zaświergotała. Zajęliśmy swoje miejsca a Marta natychmiast nałożyła nam potrawę na talerze. Zaczęliśmy jeść i przez pierwsze kilka minut panowała niezręczna cisza. Mama próbowała podtrzymać rozmowę, ale ja nie zamierzałam jej tego ułatwiać. W końcu wpakowała nas w coś takiego i nawet nas nie uprzedziła, że zaprosi na kolację swojego kolejnego alfonsa.
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - zaczęła, kiedy skończyliśmy jeść. Splotła swoją rękę razem z Rafaelem i spojrzała na nas z uśmiechem. 
- Jesteśmy razem - powiedział mężczyzna. Uśmiechnęłam się w duszy, za to, że od razu wiedziałam, że tak będzie. Federico wyglądał na zdziwionego, ale ja postanowiłam nie przejmować się tym za bardzo, bo pewnie i tak ten związek nie przetrwa. Postanowiłam jednak udawać, że wszystko jest okej.
- Gratuluję wam - powiedziałam z uśmiechem. - Cieszę się waszym szczęściem. 
- Ja też gratuluję - ocknął się Federico.
- Dziękujemy - odpowiedział mężczyzna. - Jesteśmy razem już od trzech miesięcy i naprawdę dobrze nam się układa.
- Od trzech miesięcy? - uniosłam brew do góry. - Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz, mamo?
- Córeczko, nie chciałam ci wcześniej zaprzątać głowy - wyjaśniła. - Tak naprawdę spotykamy się od roku, ale to jeszcze było zbyt... świeże. Musieliśmy się najpierw poznać, dopiero wtedy zdecydowaliśmy się na związek.
- Rozumiem - odpowiedziałam. - Nie mam nic przeciwko - dodałam szczerze. Może jednak ten związek jest trwalszy niż myślałam? Chociaż moja mama z jednym facetem... To się wydaje nierealne.

Było już po 22:00, kiedy wyszliśmy z domu mojej mamy. Niestety, na kolacji oboje wypiliśmy trochę wina, do czego przekonała nas moja mama, i teraz musieliśmy zostawić tu auto i wrócić na piechotę. Ale akurat dzisiaj to nie był problem, ponieważ noc była ciepła, spokojna i jasna - na niebie świecił wielki księżyc i było dużo gwiazd. Złapałam Federico za rękę i spojrzałam w górę, głośno wzdychając.
- Zobacz, Federico - zagadnęłam. - Tysiące gwiazd, a gdzieś tam, pośród nich, jest ta jedna, jedyna, którą mi podarowałeś na naszą pierwszą rocznicę. Pamiętasz? - zapytałam. 
- Oczywiście - odparł miękko. - Jak mógłbym zapomnieć? - spojrzał na mnie, a potem w gwiazdy.
- Twoje prezenty na rocznicę zawsze były wyjątkowe - wspominałam. - Dla ciebie nie wystarczy jeden szczegół. Zawsze musiałeś mi zrobić wielką niespodziankę.
- To prawda - przytaknął, gładząc kciukiem moją rękę. 


*wspomnienie*


*koniec wspomnienia*

- Ale tym razem tak nie będzie - westchnęłam, spuszczając wzrok. - Naszą trzecią rocznicę spędzimy na weselu naszych przyjaciół.
- Nie martw się, kochanie - powiedział, kiedy się zatrzymał. Zrobiłam to samo i spojrzałam mu w twarz. - Obiecuję, że ta rocznica także będzie wyjątkowa - wyszeptał i wziął moją twarz w dłonie. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam na sobie jego ciepłe wargi. Oddałam pocałunek, wplątując palce w jego niesamowite włosy, które tak kocham. Kocham każdy najmniejszy szczegół w tym człowieku. Czasem mnie to przeraża. 

Wróciliśmy do domu późno, bo wcale nam się nie spieszyło. Żadne z nas nie chciało kończyć tego pięknego, romantycznego spaceru. Z każdą chwilą coraz bardziej czułam, że moje serce bije tylko dla niego. Nie wyobrażam sobie mojego życia z jakimś innym człowiekiem. I myślę, że gdyby mi się oświadczył, na pewno powiedziałabym "tak". Nie mogę być bardziej szczęśliwa u jego boku. Ale on chyba nie chce teraz się oświadczać, bo nie wspomina o tym ani słowem. No cóż, nie spieszy mi się, jestem jeszcze młoda i mam przed sobą całe życie. Teraz wszyscy skupiają się na rodzinie i małżeństwie, a ja mam zamiar zająć się na poważnie moją karierą. Oczywiście u boku Federico. 

Kiedy wyszłam spod prysznica, przypomniało mi się, że przecież to dzisiaj Valentina miała iść złożyć zeznania na policji. Miała do mnie zadzwonić, ale nie zrobiła tego, dlatego o wszystkim zapomniałam. Skorzystałam z okazji i kiedy Federico się kąpał, zadzwoniłam do niej, ale nie odebrała. Dobra, jest już późno, pewnie śpi. Zadzwonię do niej rano. Położyłam się do łóżka i kiedy przyszedł Federico, przytuliłam się do niego i zasnęłam. 


Ciąg dalszy nastąpi.

Komentarze