Federico
Niestety, moje szczęście nie trwało długo. Pozostałe dwa tygodnie, które spędziłem razem z Ludmiłą minęły bardzo szybko. Rano wychodziłem do pracy na planie, wracałem po południu i wtedy albo spędzaliśmy razem czas w domu, albo wychodziliśmy gdzieś sami bądź z przyjaciółmi. W weekendy pracowaliśmy nad płytą i tylko niedziele miałem wolne. Poświęcałem je całkowicie Ludmile. Wtedy chodziliśmy na randki, do restauracji, kina, na jakieś wydarzenia. I to było cudowne, że mogłem ją mieć przy sobie. Ona dawała mi motywację do działania.
Jednak w końcu nadszedł ten dzień, kiedy Ludmiła musiała wyjechać. Samolot miała dopiero wieczorem, więc całą niedzielę spędziliśmy razem. Zjedliśmy obiad w towarzystwie jej mamy i naszych przyjaciół, a wieczorem postanowiłem zabrać ją na romantyczną kolację. Kazałem jej się przygotować na 18:00, tak aby zdążyła na swój samolot o 22:15. Ubrałem się w ciemnoszare jeansy i białą koszulę z czarnym wzorem. Ułożyłem włosy tak, jak Ludmiła lubiła i spryskałem się perfumami. Po chwili byłem już gotowy i czekałem na nią jak zawsze w salonie przy wielkim oknie, wpatrując się w ruch uliczny i miliony świateł.
- Nie możesz - Ludmiła podniosła głowę i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. - Nie pozwolę ci zruinować swojej kariery przeze mnie. Poza tym, przecież jedzie ze mną Nati. To tylko miesiąc, jakoś damy radę - przypomniała, starając się brzmieć wesoło. Westchnąłem ponownie i przycisnąłem ja do siebie.
Pojechałem z nią na lotnisko, staraliśmy się, żeby nikt nas nie rozpoznał, dlatego wybraliśmy taksówkę. Chcieliśmy te ostatnie chwile zachować dla siebie. Razem z nami jechała Nati, na szczęście ona mogła podróżować razem z Ludmiłą i pilnować jej, żeby nic złego się nie stało. Muszę jej się potem za to odwdzięczyć.
- Skarbie - usłyszałem głos mojej ukochanej.
- Hm? - mruknąłem, wyrwany z zamyślenia.
- Wywołali nasz lot. Musimy już iść - oznajmiła spokojnie Nati, klepiąc mnie po ramieniu. - Trzymaj się, Fede - dodała i przytuliła mnie. Odeszła kilka kroków dalej, abyśmy mogli pożegnać się w cztery oczy.
- Kocham cię - wyszeptałem, zanim pocałowałem moją księżniczkę.
- Ja ciebie bardziej - odparła, wtulając się w mój tors. Pogłaskałem ją delikatnie po plecach, zaciągając się zapachem jej włosów.
- Uważaj na siebie - dodałem, ściskając jej dłoń. Posłała mi smutne spojrzenie i wyszeptała: "ty też", po czym odwróciła się i razem z Nati odeszły w kierunku bramek. Ostatni raz odwróciła się i posłała mi buziaka, wymawiając nieme "kocham cię". A ja kolejny raz stałem i patrzyłem, jak odchodzi.
Ludmiła
- Nienawidzę się z nim rozstawać - narzekałam przyjaciółce pociągając nosem. Siedziałyśmy obok siebie w samolocie okryte kocykami, ponieważ noc była dość zimna.
- Wiem, ale przecież niedługo znów się zobaczycie - starała się mnie pocieszyć, głaszcząc delikatnie moją rękę. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.
- Dzięki, że zgodziłaś się ze mną jechać - powiedziałam. Byłam jej naprawdę wdzięczna. Nie chciałam znowu jechać tam sama, a dzięki Natalii ten miesiąc może nie będzie taki straszny.
- Nie ma sprawy - machnęła ręką. - Wiesz, że dla ciebie wszystko.
***
Wylądowałyśmy w Los Angeles następnego dnia w południe. Od razu pojechałyśmy taksówką do mojego hotelowego apartamentu, żeby się odświeżyć i zjeść porządne śniadanie. Już dzisiaj miałam mieć spotkanie z moimi producentami, menadżerką i asystentką - dosłownie z całą ekipą. Postanowiłam na tę okazję założyć sukienkę w paski i buty na koturnie. Później miałam odbyć konferencję prasową, więc wolałam wyglądać perfekcyjnie.
- A teraz przygotujmy się na pierwszą konferencję prasową. I pamiętaj, nie możesz zdradzić nic ponadto, co ustaliliśmy - mrugnął do mnie. Pokiwałam głową, doskonale zdając sobie sprawę, że obowiązuje mnie tajemnica.
- Doskonale. Angelica, możesz wpuścić dziennikarzy - zawołał do swojej sekretarki, która natychmiast kiwnęła głową i wybiegła na swoich szpileczkach, aby po chwili wrócić na czele konwoju dziennikarzy. Na szczęście byli to cywilizowani ludzie, nie pchali się i nie krzyczeli, tylko spokojnie weszli do sali i zajęli swoje miejsca. Wiedzieli, że każdy z nich będzie miał chwilę czasu, nie musieli dosłownie walczyć między sobą o rozmowę ze mną, jak zazwyczaj robią to paparazzi na ulicach. Odgarnęłam włosy do tyłu i uśmiechnęłam się, gotowa na pytania.
***
Dwa tygodnie później przyszedł dzień, w którym miałam wystąpić w telewizji. Niby to nic specjalnego, przecież tyle razy byłam już w różnych programach. Ale to było za czasów Studio, a teraz po raz pierwszy będę reprezentować swoje solowe utwory. Dlatego byłam nieco podenerwowana, ale starałam się uspokoić, aby nie wyjść na jakąś nowicjuszkę. W końcu jestem Supernovą! Nic mnie nie powstrzyma.
Przyjechałam do studia już umalowana przez moją makijażystkę, ubrana w białą sukienkę z cekinami i białe szpilki. Czułam się bosko. Pewna siebie wkroczyłam za kulisy i przywitałam się krótko z całą ekipą. Kiedy program się zaczął, stanęłam przy wejściu gotowa aby pokazać się kamerom.
- A teraz zapraszamy do nas gwiazdę wieczoru, naszego wyjątkowego gościa. Jej debiutancka płyta bryluje w Los Angeles, a ona po raz pierwszy zaprezentuje u nas swoje piosenki na żywo! Powitajmy gorącymi oklaskami Ludmiłę Ferro!
Na dźwięk swojego imienia uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na scenę. Zostałam powitana gorącymi oklaskami i okrzykami niektórych moich fanów, znajdujących się na widowni. Pomachałam do kamer i od razu podeszłam do mikrofonu, ustawionego już na statywie na małej scenie.
Zaśpiewałam dwie piosenki: Supernova oraz Always Shine, która promowała mój nowy album. Potem udzieliłam krótkiego wywiadu o sobie i mojej karierze. Na koniec prowadzący wypytał mnie o mój związek z Federico i rzekomą plotkę, iż podobno jestem w ciąży. Oczywiście zaprzeczyłam temu i przyznałam, że wiedzie nam się dobrze i jesteśmy szczęśliwi. Na koniec pożegnałam się z wszystkimi widzami. Po programie musiałam jeszcze rozdać kilka autografów dla fanów, którzy czekali na mnie przed studiem.
- Jestem taka zmęczona - westchnęła Nati, kiedy wreszcie znalazłyśmy się same w limuzynie. Roześmiałam się i poklepałam ją po ramieniu.
- Tak, siedzenie za kulisami musi być potwornie wyczerpujące - prychnęła, a moja przyjaciółka roześmiała się.
- Nie martw się, jeszcze tylko jedno spotkanie z wytwórnią i będziemy mogły wrócić do Buenos - pocieszałam ją. Upiłam kolejny łyk swojej latte z orzechami i chwilę rozkoszowałam się smakiem. Nagle zaczęłam kaszleć, ale tak histerycznie, że nie mogłam złapać powietrza.
- Ludmiła, co ci jest?! - wystraszyła się Natalia, poklepując mnie po plecach.
- Już okej - odetchnęłam po chwili, kiedy się uspokoiłam.
- Co to było? - zapytała przestraszona.
- Nic, zakrztusiłam się - mruknęłam, choć to nie była prawda. Sama nie wiem, co mi się stało, zaczęłam kaszleć tak po prostu, sama z siebie.
- No dobra - odpowiedziała przyjaciółka. - Jesteś cała czerwona. Otworzę okno, może ci się zrobi lepiej.
- Okej - wzruszyłam ramionami i westchnęłam, kiedy poczułam na swojej rozpalonej skórze chłodne powietrze. Dalszą drogę do hotelu przebyłyśmy już bez żadnych przygód.
W wytwórni dowiedziałam się, że moja płyta sprzedaje się genialnie i teraz pora na promocję w moim rodzinnym kraju. Ucieszyłam się bardzo, że mogę wrócić do Argentyny, bo nie dość że strasznie tęskniłam za chłopakiem i przyjaciółmi, to jeszcze miałam zaplanowaną promocję pierwszej płyty i kilka gościnnych występów! Jestem strasznie podekscytowana tym, co nadchodzi.
Ciąg dalszy nastąpi.
Jednak w końcu nadszedł ten dzień, kiedy Ludmiła musiała wyjechać. Samolot miała dopiero wieczorem, więc całą niedzielę spędziliśmy razem. Zjedliśmy obiad w towarzystwie jej mamy i naszych przyjaciół, a wieczorem postanowiłem zabrać ją na romantyczną kolację. Kazałem jej się przygotować na 18:00, tak aby zdążyła na swój samolot o 22:15. Ubrałem się w ciemnoszare jeansy i białą koszulę z czarnym wzorem. Ułożyłem włosy tak, jak Ludmiła lubiła i spryskałem się perfumami. Po chwili byłem już gotowy i czekałem na nią jak zawsze w salonie przy wielkim oknie, wpatrując się w ruch uliczny i miliony świateł.
Kiedy usłyszałem cichy stukot szpilek, odwróciłem się i zobaczyłem ją. Była taka piękna, jej złote włosy opadały falami na ramiona, ponieważ nie obcinała ich od dwóch lat i były naprawdę długie. Czerwona sukienka z długimi, rozszerzanymi rękawami idealnie do niej pasowała, a jej nogi wyglądały bardzo kusząco, zbliżając się do mnie na srebrnych sandałkach. Dziewczyna zatrzymała się przy mnie i uśmiechnęła się, kiedy lustrowałem ją wzrokiem.
- Gotowy? - zapytała, wyciągając do mnie rękę.
- Zawsze - odparłem i mrugnąłem do niej. Wziąłem jej dłoń w swoją i razem wyszliśmy z mieszkania. Pojechaliśmy moim czerwonym wozem do naszej ulubionej, eleganckiej restauracji. Kiedy wysiedliśmy z auta, spojrzałem na Ludmiłę i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Co cię tak bawi? - zapytała rozkojarzona.
- Teraz moja laska pasuje do mojej fury - odparłem niskim głosem, a Ludmiła roześmiała się i klepnęła mnie w ramię. Weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy najpierw butelkę czerwonego wina, a potem jakieś danie. Postarałem się, żebyśmy mieli romantyczny klimat: nasz stolik stał w odosobnieniu, paliły się na nim świeczki, a w oddali grała cicha muzyka skrzypiec.
- Bardzo tu pięknie - zauważyła moja ukochana rozglądając się po naszym kąciku. - Postarałeś się.
W odpowiedzi tylko uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją nad stołem. Po godzinie wróciliśmy do domu, Ludmiła wykąpała się i przebrała w wygodniejsze ubrania. Potem pomogłem spakować jej rzeczy. Z każdą chwilą oboje czuliśmy narastający smutek i już teraz zaczynałem za nią tęsknić.
- Nie chcę, żebyś jechała - powiedziałem smutno, łapiąc ją w ramiona i przyciągając do siebie.
- Ja też nie chcę się z tobą rozstawać - odpowiedziała ze smutkiem w oczach i westchnęła, wtulając policzek w moje ramię.
- Chrzanić to - westchnąłem. - Pojadę z tobą.- Nie możesz - Ludmiła podniosła głowę i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. - Nie pozwolę ci zruinować swojej kariery przeze mnie. Poza tym, przecież jedzie ze mną Nati. To tylko miesiąc, jakoś damy radę - przypomniała, starając się brzmieć wesoło. Westchnąłem ponownie i przycisnąłem ja do siebie.
Pojechałem z nią na lotnisko, staraliśmy się, żeby nikt nas nie rozpoznał, dlatego wybraliśmy taksówkę. Chcieliśmy te ostatnie chwile zachować dla siebie. Razem z nami jechała Nati, na szczęście ona mogła podróżować razem z Ludmiłą i pilnować jej, żeby nic złego się nie stało. Muszę jej się potem za to odwdzięczyć.
- Skarbie - usłyszałem głos mojej ukochanej.
- Hm? - mruknąłem, wyrwany z zamyślenia.
- Wywołali nasz lot. Musimy już iść - oznajmiła spokojnie Nati, klepiąc mnie po ramieniu. - Trzymaj się, Fede - dodała i przytuliła mnie. Odeszła kilka kroków dalej, abyśmy mogli pożegnać się w cztery oczy.
- Kocham cię - wyszeptałem, zanim pocałowałem moją księżniczkę.
- Ja ciebie bardziej - odparła, wtulając się w mój tors. Pogłaskałem ją delikatnie po plecach, zaciągając się zapachem jej włosów.
- Uważaj na siebie - dodałem, ściskając jej dłoń. Posłała mi smutne spojrzenie i wyszeptała: "ty też", po czym odwróciła się i razem z Nati odeszły w kierunku bramek. Ostatni raz odwróciła się i posłała mi buziaka, wymawiając nieme "kocham cię". A ja kolejny raz stałem i patrzyłem, jak odchodzi.
Ludmiła
- Nienawidzę się z nim rozstawać - narzekałam przyjaciółce pociągając nosem. Siedziałyśmy obok siebie w samolocie okryte kocykami, ponieważ noc była dość zimna.
- Wiem, ale przecież niedługo znów się zobaczycie - starała się mnie pocieszyć, głaszcząc delikatnie moją rękę. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.
- Dzięki, że zgodziłaś się ze mną jechać - powiedziałam. Byłam jej naprawdę wdzięczna. Nie chciałam znowu jechać tam sama, a dzięki Natalii ten miesiąc może nie będzie taki straszny.
- Nie ma sprawy - machnęła ręką. - Wiesz, że dla ciebie wszystko.
***
Wylądowałyśmy w Los Angeles następnego dnia w południe. Od razu pojechałyśmy taksówką do mojego hotelowego apartamentu, żeby się odświeżyć i zjeść porządne śniadanie. Już dzisiaj miałam mieć spotkanie z moimi producentami, menadżerką i asystentką - dosłownie z całą ekipą. Postanowiłam na tę okazję założyć sukienkę w paski i buty na koturnie. Później miałam odbyć konferencję prasową, więc wolałam wyglądać perfekcyjnie.
Pojechałyśmy razem z Nati moją czarną limuzyną prosto pod główną siedzibę mojej wytwórni. W wejściu od razu spotkałam swoją asystentkę Roxy oraz kilka innych osób z mojej ekipy. Przedstawiłam im Nati i krótkiej rozmowie postanowiliśmy i już na spotkanie. Wjechaliśmy windą na najwyższe piętro budynku i weszliśmy do sali konferencyjnej, która miała ogromne okna od sufitu do podłogi.
- Jest i nasza gwiazda! - wykrzyknął mój szef na mój widok. Uśmiechnęłam się promiennie i podeszłam do niego, aby się z nim przywitać.
- To jest moja przyjaciółka Natalia - przedstawiłam dziewczynę swojemu szefostwu.
- Witaj, bardzo miło cię poznać - powiedział Mark. - Siadajcie, proszę - dodał, po czym przeszedł od razu do rzeczy.
- Ludmiło, od jutra zaczyna się ciężki okres dla ciebie, ponieważ będziesz miała spotkanie za spotkaniem. Przez następny tydzień czekają cię zaplanowane wywiady i sesje zdjęciowe dla kilku ważnych magazynów w Stanach. Za tydzień odbędzie się promocja twojej płyty, zlot fanów i spotkanie autorskie w naszej siedzibie dla zwycięzców konkursu. Kilka dni później zaprezentujesz singiel Always Shine w telewizyjnym programie rozrywkowym.
- Woah - westchnęłam nieco zaskoczona. Wiedziałam, że mam sporo spotkań, ale nie aż tyle.- A teraz przygotujmy się na pierwszą konferencję prasową. I pamiętaj, nie możesz zdradzić nic ponadto, co ustaliliśmy - mrugnął do mnie. Pokiwałam głową, doskonale zdając sobie sprawę, że obowiązuje mnie tajemnica.
- Doskonale. Angelica, możesz wpuścić dziennikarzy - zawołał do swojej sekretarki, która natychmiast kiwnęła głową i wybiegła na swoich szpileczkach, aby po chwili wrócić na czele konwoju dziennikarzy. Na szczęście byli to cywilizowani ludzie, nie pchali się i nie krzyczeli, tylko spokojnie weszli do sali i zajęli swoje miejsca. Wiedzieli, że każdy z nich będzie miał chwilę czasu, nie musieli dosłownie walczyć między sobą o rozmowę ze mną, jak zazwyczaj robią to paparazzi na ulicach. Odgarnęłam włosy do tyłu i uśmiechnęłam się, gotowa na pytania.
***
Dwa tygodnie później przyszedł dzień, w którym miałam wystąpić w telewizji. Niby to nic specjalnego, przecież tyle razy byłam już w różnych programach. Ale to było za czasów Studio, a teraz po raz pierwszy będę reprezentować swoje solowe utwory. Dlatego byłam nieco podenerwowana, ale starałam się uspokoić, aby nie wyjść na jakąś nowicjuszkę. W końcu jestem Supernovą! Nic mnie nie powstrzyma.
Przyjechałam do studia już umalowana przez moją makijażystkę, ubrana w białą sukienkę z cekinami i białe szpilki. Czułam się bosko. Pewna siebie wkroczyłam za kulisy i przywitałam się krótko z całą ekipą. Kiedy program się zaczął, stanęłam przy wejściu gotowa aby pokazać się kamerom.
- A teraz zapraszamy do nas gwiazdę wieczoru, naszego wyjątkowego gościa. Jej debiutancka płyta bryluje w Los Angeles, a ona po raz pierwszy zaprezentuje u nas swoje piosenki na żywo! Powitajmy gorącymi oklaskami Ludmiłę Ferro!
Na dźwięk swojego imienia uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na scenę. Zostałam powitana gorącymi oklaskami i okrzykami niektórych moich fanów, znajdujących się na widowni. Pomachałam do kamer i od razu podeszłam do mikrofonu, ustawionego już na statywie na małej scenie.
Zaśpiewałam dwie piosenki: Supernova oraz Always Shine, która promowała mój nowy album. Potem udzieliłam krótkiego wywiadu o sobie i mojej karierze. Na koniec prowadzący wypytał mnie o mój związek z Federico i rzekomą plotkę, iż podobno jestem w ciąży. Oczywiście zaprzeczyłam temu i przyznałam, że wiedzie nam się dobrze i jesteśmy szczęśliwi. Na koniec pożegnałam się z wszystkimi widzami. Po programie musiałam jeszcze rozdać kilka autografów dla fanów, którzy czekali na mnie przed studiem.
- Jestem taka zmęczona - westchnęła Nati, kiedy wreszcie znalazłyśmy się same w limuzynie. Roześmiałam się i poklepałam ją po ramieniu.
- Tak, siedzenie za kulisami musi być potwornie wyczerpujące - prychnęła, a moja przyjaciółka roześmiała się.
- Nie martw się, jeszcze tylko jedno spotkanie z wytwórnią i będziemy mogły wrócić do Buenos - pocieszałam ją. Upiłam kolejny łyk swojej latte z orzechami i chwilę rozkoszowałam się smakiem. Nagle zaczęłam kaszleć, ale tak histerycznie, że nie mogłam złapać powietrza.
- Ludmiła, co ci jest?! - wystraszyła się Natalia, poklepując mnie po plecach.
- Już okej - odetchnęłam po chwili, kiedy się uspokoiłam.
- Co to było? - zapytała przestraszona.
- Nic, zakrztusiłam się - mruknęłam, choć to nie była prawda. Sama nie wiem, co mi się stało, zaczęłam kaszleć tak po prostu, sama z siebie.
- No dobra - odpowiedziała przyjaciółka. - Jesteś cała czerwona. Otworzę okno, może ci się zrobi lepiej.
- Okej - wzruszyłam ramionami i westchnęłam, kiedy poczułam na swojej rozpalonej skórze chłodne powietrze. Dalszą drogę do hotelu przebyłyśmy już bez żadnych przygód.
W wytwórni dowiedziałam się, że moja płyta sprzedaje się genialnie i teraz pora na promocję w moim rodzinnym kraju. Ucieszyłam się bardzo, że mogę wrócić do Argentyny, bo nie dość że strasznie tęskniłam za chłopakiem i przyjaciółmi, to jeszcze miałam zaplanowaną promocję pierwszej płyty i kilka gościnnych występów! Jestem strasznie podekscytowana tym, co nadchodzi.
Ciąg dalszy nastąpi.
Komentarze
Prześlij komentarz