Rozdział 8

Następnego dnia znowu wstałam szczęśliwa i pełna energii. Wczoraj spędziliśmy z Federico cudowną noc, jeśli wiecie, co mam na myśli. Pogodziliśmy się i czuję, jakbym na nowo odżyła. Chciałam zrobić niespodziankę mojemu ukochanemu, więc pobiegłam szybko na dół aby przygotować śniadanie. Starałam się przygotować włoską sałatkę, do tego zrobiłam grzanki z serkiem topionym i pomidorami oraz dwie kawy z mlekiem. Mam nadzieję, że mu zasmakuje. Cichutko weszłam do pokoju. Mój ukochany jeszcze spał. Wyglądał jak małe dziecko. Bardzo rozczulił mnie ten widok. Pochyliłam się i złożyłam pocałunek na jego ustach. Kiedy chłopak otworzył oczy, od razu się uśmiechnął.

- Dzień dobry - zaśpiewałam po włosku. - Zrobiłam ci śniadanie - uśmiechnęłam się.
- Dzięki kochanie - odrzekł Federico. - Zjesz ze mną?
- Oczywiście - odpowiedziałam i usiadłam obok niego. Po raz pierwszy od długiego czasu zjedliśmy razem w spokoju śniadanie, Po tej jakże przyjemnej czynności udałam się pod prysznic i ubrałam się w białą zwiewną sukienkę. Dzisiaj postanowiliśmy się spotkać całą paczką po raz ostatni przed wyjazdem każdy w swoje strony. Postanowiłam więc wyglądać jak najlepiej. Do sukienki dobrałam złote sandałki i pasek, a także komplet biżuterii od mojego chłopaka. Ułożyłam włosy w loki i zrobiłam makijaż. Federico założył białe szorty i niebieską, krótką koszulę.

Wyszliśmy z domu o 12:00. Jest dzisiaj bardzo piękny dzień, pomimo wczorajszej burzy, świeci słońce i zaczyna być gorąco. Szliśmy wolno, trzymając się za ręce, Ludzie zerkali na nas, niektórzy wydawali się wzruszeni naszym widokiem, inni należeli do naszych fanów i podchodzili po autografy, które chętnie rozdawaliśmy. Po pół godzinnym spacerze dotarliśmy do małej restauracji na samym końcu miasta, w pięknym plenerze. Tam już czekał na nas wielki, zastawiony pysznym jedzeniem stół, przy którym siedziało już kilka naszych przyjaciół.


dwie godziny później

- A więc - zaczęłam przesłuchania. - Mówcie, co macie w planach teraz robić?
- Ja i Leon będziemy nagrywać własne płyty - wyznała rozpromieniona Violetta.
- Ja planuję trasę koncertową - ucieszyła się Francesca. - Będę podróżować po świecie razem z Diego - dodała czule patrząc na ukochanego.
- Ja chcę zająć się aktorstwem - wtrąciła Camila. - Dostałam ostatnio pewną propozycję udziału w nowej produkcji.
- Ja wracam na stałe do Hiszpanii razem z Maxim - uśmiechnęła się Nata. - Zajmę się modelingiem, a Maxi będzie DJ-em i producentem muzycznym.
- No a co z waszym zespołem, chłopaki? - zapytałam z lekkim zdziwieniem.
- Na razie zawieszamy zespół - wyznał Leon z lekkim smutkiem - żebyśmy mogli rozwijać się solowo, ale kto wie, może jeszcze kiedyś do tego wrócimy? - uśmiechnął się porozumiewawczo do kolegów.

- A ty, Ludmi? - zapytała Viola. - Co chcesz teraz robić?
- Na pewno chcę tworzyć własną muzykę - odpowiedziałam. - Tworzę nowe piosenki, mam już kilka, ale jeszcze nikomu o nich nie mówiłam.
- To super, a masz jakiegoś producenta na oku? - zapytał Maxi z mrugnięciem. Roześmialiśmy się.
- Nie Maxi, jeszcze nikogo nie szukałam. Chcę najpierw skończyć wszystkie piosenki.
- No a co z tobą, Federico? - zainteresował się Broadway.
- Ja też piszę swoje piosenki - odpowiedział chłopak. - Nie mam nic konkretnego na oku.

Siedzieliśmy razem jeszcze dobre cztery godziny, umilając sobie czas rozmową, tańcem i śpiewem. Kiedy impreza się skończyła, pożegnałam się z wszystkimi ze łzami w oczach. Naprawdę, nie mogę uwierzyć, że zobaczę niektórych dopiero na jakieś święta albo wakacje. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do ich obecności, że traktuję wszystkich jak rodzeństwo i na pewno będę za nimi boleśnie tęsknić. Jednak życzę im wszystkim szczęścia.


tydzień później

Dzisiaj wracamy razem z Federico do mojego domu do Argentyny. Nie mogę się doczekać, tak dawno tam nie byłam! Muszę przyznać, że naprawdę wypoczęłam na tych długich wakacjach. Bardzo zżyłam się z rodziną Federico, jestem nimi zachwycona i nawiązaliśmy piękną relację. Tata mojego chłopaka wyzdrowiał i okazał się jeszcze lepszym rozmówcą, jego żona powiedziała, że to dzięki mnie. Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi samochodu.

- Jeszcze raz bardzo ci dziękujemy, że zechciałaś tu przyjechać razem z naszym synem - powiedziała Adriana, łapiąc mnie za ręce. Uśmiechnęłam się i odparłam:
- Ja także dziękuję za zaproszenie. Jestem szczęśliwa, że mogłam was poznać i z wami mieszkać.
Na koniec ucałowałam wszystkich ze wzruszeniem i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy z Federico na lotnisko, skąd miał nas zabrać samolot prywatny Germana. Wracaliśmy razem z całą rodziną Castio i muszę przyznać, że to chyba moja ulubiona rodzinka.

Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu. Jednak lot takim prywatnym samolotem jest o wiele bardziej komfortowy a przede wszystkim szybszy niż lot zwyczajnym. Wysiedliśmy na lotnisku firmy Germana i chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w domu.

- Może wpadniecie dzisiaj na kolacje razem z twoim tatą i jego dziewczyną - zwrócił się do mnie German. Popatrzyłam na Federico.
- Bardzo chętnie - odpowiedział chłopak. Uśmiechnęłam się. Miło byłoby wreszcie zasiąść wspólnie przy rodzinnym stole. Jednak teraz byłam bardzo zmęczona i chciałam wracać do swojego ukochanego domku. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do innej części miasta.

- Tak za tobą tęskniłam! - wykrztusiłam ze wzruszeniem, kiedy zobaczyłam mój dom po raz pierwszy od roku. Otworzyłam drzwi i od razu poczułam wspaniały zapach domu. Rozumiecie, każdy ma swój zapach i to jest właśnie to, co kocham. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu natychmiast powitał mnie tata, a z nim Catalina. Nie widzieliśmy się już od kilku tygodni, więc tym bardziej cieszyłam się ze spotkania.

- Witajcie w domu - powiedziała moja gosposia Marta, wyłaniając się z kuchni i niosąc piękny, cudowny tort truskawkowy ze śmietanką i owocami. Tata specjalnie otworzył szampana, aż zaczęłam się śmiać, co to za okazja. Usiedliśmy więc i wypiliśmy i zjedliśmy, i rozmawialiśmy długo.

- Słuchajcie, rodzina Castio zaprasza nas dziś na kolację - powiedziałam uroczyście.
- A więc pora się szykować! - wykrzyknął tata z radością. - Marto, dziękuję ci za fatygę. Masz dziś wolny wieczór.
- Dziękuję panu bardzo - odparła kobieta i wyszła.
- Na mnie też już pora - przypomniałam sobie, że muszę się odświeżyć. Pobiegłam na górę do swojego pokoju i aż oszalałam z zachwytu. Ależ on jest piękny! Marta postarała się utrzymać w nim idealny porządek, a nawet rozpyliła w nim moje ulubione perfumy i wyprała pościel! Rzuciłam się z zachwytem na łóżko i zamknęłam oczy. Leżałam i leżałam, aż nagle poczułam okropne łaskotki i zaczęłam się wydzierać na cały głos.

- Federico! - krzyknęłam z oburzeniem. - Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żebym dostała zawału?
- No jasne - uśmiechnął się. O nie, kochanie. Tak się nie będziemy bawić. Federico zobaczył moją wściekłą minę i rzucił się do ucieczki, ale było już za późno. Nie zdążył zamknąć drzwi do pokoju, więc wparowałam tam i zaczęłam bić go poduszką.

- Dobra, dobra, koniec - krzyczał roześmiany. Wreszcie stwierdziłam, że rewanż się dokonał, a więc usiadłam na nim z uśmiechem i pogroziłam mu palcem. Następnie złapałam jedną z jego czystych, białych koszul w czarne paski i uciekłam do łazienki. No to już mam stylizację na dzisiejszy wieczór.

Po godzinie wyszłam spod prysznica i od razu zabrałam się za włosy. Zakręciłam papiloty, wytarłam ciało, nałożyłam balsamy oraz bazę na twarz i ubrałam się w białe rurki, koszulę Federico, której rękawy podwinęłam oraz złote sandałki na obcasie. Do tego założyłam kolczyki - gwiazdki i łańcuszek od Federico a także kilka pierścionków. Zdecydowanie ich nadużywam. Rozpuściłam i wysuszyłam włosy, skończyłam makijaż i wróciłam do pokoju. Do wyjścia zostało 10 minut, więc wyrobiłam się idealnie. Jeszcze tylko kropelka ulubionych perfum, czarna torebka i byłam gotowa.

Federico także się odstawił, nie ma co. Zawsze dobiera swój strój do mojego, abyśmy razem wyglądali jeszcze lepiej. Tata i Catalina także wyglądali wspaniale. Pojechaliśmy do domu Castio naszym sportowym Jaguarem. Nic się tu nie zmieniło, wszystko piękne i nowoczesne, ale jednocześnie przytulne i pełne miłości. Olgita powitała nas z radością przepyszną pieczenią z ziemniakami i sosem. Po kolacji siedzieliśmy jeszcze chwilę przy stole, aż nagle Angie i German, uradowani, wstali.

- Chcieliśmy ogłosić wam wspaniałą nowinę - powiedziała uradowana Angie. Spojrzałyśmy na siebie z Violką. Czyżby to...?
- Angie jest w ciąży. Będziemy mieli dziecko! - wykrzyknął German, aż krzyknęłam z zadowolenia.
- To wspaniale, Angie! Gratulacje! - zaczęliśmy wykrzykiwać wszyscy na przemian.
- Który to miesiąc? - zapytała Catalina.
- Dopiero drugi - odpowiedziała szczęśliwa przyszła matka. Federico i Leon postanowili wyjść do sklepu, bo Oldze zabrakło czegoś. Nagle zauważyłam, że Violetta daje mi jakieś znaki i natychmiast zrozumiałam, o co chodzi. Poszłam za nią na górę i usiadłyśmy w moim starym pokoju.

- Chciałam ci powiedzieć, co dzisiaj zaproponował mi Leoś - powiedziała szczęśliwa. Zawsze, gdy nazywa go w ten sposób, to znaczy, że właśnie odstawił coś mega romantycznego.
- No dawaj - odparłam z uśmiechem.
- Leon chce, żebyśmy razem zamieszkali, tylko we dwoje - wyszeptała wzruszona. Zdziwiłam się.
- Jak to? Chce kupić dom?
- Nie, posłuchaj. Jego rodzice mają dwa domy, pamiętasz na pewno. Właśnie zdecydowali się przeprowadzić do tego większego, a ten mniejszy chcą oddać Leonowi. Ten domek jest położony w spokojniejszej części miasta, na obrzeżach Buenos Aires. Bardzo się ucieszyłam oczywiście, ale chciałabym poznać twoje zdanie na ten temat.

- Jakie to kochane - wzruszyłam się. - Jeśli chcesz poznać moje zdanie, to ci je powiem. Wydaje mi się to bardzo dobrym pomysłem, bo w twoim obecnym domu nie ma miejsca dla waszej dwójki. Spokojna okolica to też plus, chociaż będziesz miała daleko od centrum. Ale przynajmniej będziecie mieli siebie całą dobę. Zazdroszczę ci - wyszeptałam.

- Coś złego dzieje się z Federico? - zapytała przyjaciółka. Westchnęłam.
- Nie, Violu. Ale wiesz, poznałam już jego rodzinę i dosłownie zakochałam się w nich. Są tacy kochani, naprawdę. On też ma świetny kontakt z moim ojcem. Jesteśmy ze sobą prawie 3 lata, a on nadal nie zrobił żadnego kroku dalej.
- Masz na myśli zaręczyny?
- Nie wiem, choćby to, albo nawet osobne mieszkanie. Wiesz, Violu, teraz chciałabym być jeszcze bliżej niego.
- Rozumiem. Może w takim razie porozmawiaj z nim o tym?
- Nie, nie chcę go wystraszyć, ani na niego naciskać i ciebie proszę o to samo. Jak będzie chciał, to sam coś wymyśli.
- Dobrze, kochana - uśmiechnęła się przyjaciółka i przytuliła mnie.


Wróciłam do domu w nieco podłym nastroju. Wszyscy są szczęśliwi, robią następne kroki w swojej karierze albo w życiu miłosnym, a ja ciągle stoję w miejscu. Nie może tak być! Przecież jestem gwiazdą, muszę lśnić i błyszczeć. Od jutra biorę się za swoją karierę na poważnie - pomyślałam i przytuliłam się do poduszki.



Ciąg dalszy nastąpi.

Komentarze