Rozdział 30

- Federico?! - wykrzyknęłam zdziwiona.

Federico uśmiechnął się delikatnie i podszedł do mnie blisko. Kątem oka zauważyłam, że wszyscy natychmiast wyszli z pokoju. Chłopak położył dłonie na moich policzkach i delikatnie pogłaskał je kciukiem. Jego palec zjechał na usta i przejechał po nich, po czym jego ciepłe wargi zetknęły się z moimi. Poczułam się jak w niebie, kiedy znowu mogłam czuć jego usta na swoich. Całowaliśmy się długo, aż zabrakło nam tchu i odsunęliśmy się od siebie. Wpatrywałam się w jego oczy, dopóki nogi odmówiły mi posłuszeństwa i prawie upadłam, ale Federico mnie podtrzymał. 
- Wszystko w porządku? - zapytał. 
- Tak. Chodźmy na górę - poprosiłam. Chłopak wziął mnie na ręce jak pannę młodą i zaniósł mnie do mojego pokoju. Dopiero gdy usiadłam na łóżku poczułam się lepiej.
- Dobrze się czujesz? Chcesz wody, albo czegoś? - dopytywał z troską.
- Nie trzeba. Nie wychodź - zatrzymałam go i chwyciłam jego dłoń. Federico usiadł z powrotem i popatrzył na mnie. Ucałował moją dłoń, wysyłając słodkie dreszcze wzdłuż mojego ciała.
- Tak cię przepraszam - wyszeptałam. - Jak dobrze, że tu jesteś.
- Ciii - przerwał mi. - Nie przepraszaj mnie. 
- Czuję się tak okropnie, Federico - wyznałam ze łzami w oczach i spuściłam głowę. - Jak mogłam być taka głupia i uwierzyć, że mógłbyś mnie zdradzić? Dlaczego ani razu nie odebrałam tego telefonu? Oszczędziłabym nam tyle zmartwień. Ja...
- To nie ważne - wtrącił. - Spójrz na mnie.

Delikatnie wziął w dłoń mój podbródek i pociągnął w górę tak, bym na niego spojrzała. 
- To nie jest ważne - powtórzył. - Teraz liczysz się tylko ty. My. I zawsze tak będzie, rozumiesz? Zawsze.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Na przyszłość po prostu musimy ze sobą rozmawiać, a nie uciekać, tak?
- Tak - przyznałam.
- Obiecasz mi to? - zapytał.
- Obiecuję - odpowiedziałam. Federico starł moje łzy i ponownie mnie pocałował.
- A teraz nie smuć się. Zobacz, co dla ciebie mam - to mówiąc wstał i wyszedł na chwilę, po czym wrócił z bukietem różowych róż i wielkim miśkiem. Roześmiałam się na ten widok i wstałam, żeby go przytulić.
- Dziękuję, kochanie. Są prześliczne.
- Kochanie? - zapytał ze śmiechem. - Teraz znów mnie kochasz?
- Zawsze kochałam i zawsze będę - odpowiedziałam poważnie.
- I niech tak będzie - dodał i chwycił mnie za biodra, unosząc mnie do góry. Rzuciliśmy wszystko na podłogę, kiedy zaczęliśmy się całować. Federico położył mnie na łóżku... Reszty można się domyślić.


trzy dni później

Poczułam promienie słońca na mojej twarzy, a zaraz potem zapach kawy wybudził mnie ze snu. Otworzyłam powoli oczy i uśmiechnęłam się, widząc jak Federico wchodzi do pokoju z tacą ze śniadaniem. 
- Dzień dobry - powiedział i złożył słodki pocałunek na moich ustach.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się. - Jak smakowicie pachnie.
- Zjemy razem? - zapytał, chociaż wiedział, jaka będzie odpowiedź. Usadowił się na moim łóżku i wziął łyka swojej kawy.
- Hej, nie powinieneś tak sobie tu wchodzić - zwróciłam mu uwagę robiąc poważną minę. - Jak się mama Nati dowie, to wygoni cię z domu.
- Nie przesadzaj - odparł zadowolony. - Przecież robimy w nocy o wiele gorsze rzeczy - uśmiechnął się i pocałował mnie w kącik ust, zbierając z nich okruszek. - Już trzecią noc się do ciebie wkradłem a nikt nic nie zauważył.

W tym momencie do pokoju wtargnęła zdenerwowana Natalia.
- Co wy tu robicie?! Jest już tak późno a jutro mój ślub! Wstawać! Pomagać! - krzyczała, wymachując rękami. Federico zaczął się głośno z niej śmiać, a ja skarciłam go wzrokiem. Dobrze rozumiem jej zdenerwowanie. 
- A tobie co tak wesoło? - zapytała złowieszczo, wskazując na niego palcem. - Natychmiast kończ to jedzenie i wstawaj. Musisz jechać na lotnisko po Diego i Fran.
Federico pokornie dopił kawę i zaczął się zwlekać z łóżka, ale Nati odwróciła się i syknęła:
- Ah, i na przyszłość, bądźcie trochę ciszej przynajmniej dzisiaj w nocy. W ogóle nie można się przez was wyspać, jeśli wiesz, o czym mówię - spojrzała na niego groźnie. - I lepiej uważaj, bo powiem mamie - krzyknęła, wychodząc. Roześmiałam się głośno, kiedy drzwi się za nią zamknęły.
- No, no, wkurzyć Natalię to jedno, ale podpaść jej mamie - wydusiłam, śmiejąc się z bezradnej miny mojego chłopaka. 
- Nie bądź taka wesoła - odpowiedział - ty za to będziesz musiała jechać dekorować kościół i wszystkie inne sale - dodał, całując mnie na pożegnanie. 
- Oh nie - jęknęłam, opadając z powrotem na łóżko. Fede roześmiał się i poszedł sobie, a ja musiałam się zebrać i przyszykować do wyjścia.

Wróciłam do domu Nati dopiero wieczorem, kiedy gorąca kolacja czekała już na stole. Wszyscy nasi przyjaciele siedzieli na tarasie. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam obok Federico. Jakże piękne jest każde takie spotkanie. Tak cenne i drogie. Popatrzyłam na mojego chłopaka i posłałam mu czuły uśmiech. W odpowiedzi dostałam całusa.
- Nooo, a wy nareszcie do siebie wróciliście - zawołał Diego. - Już miałem dość godzenia was i wymyślania, jakby tu was połączyć.
- Co takiego? - zapytałam zdziwiona.
- Naprawdę cię to dziwi? - zapytała Camila. - Wszyscy tutaj staraliśmy się, żebyś zechciała porozmawiać z Federico. Wszyscy znaliśmy prawdziwą wersję.
- Ale... Violetta? Nati? - zapytałam zagubiona.
- A co mogłyśmy zrobić? - zapytała Hiszpanka. - Jak tylko próbowałam bronić Fede, ty od razu się obrażałaś. Byłaś taka zacięta.
Wszyscy się roześmialiśmy. Zrobiło mi się głupio, bo przez tą swoją dumę straciłam tyle czasu na opłakiwanie czegoś, co nawet nie miało miejsca.
- Nie wiem jak mogłam w ciebie zwątpić - wyszeptałam do Federico.
- Nigdy więcej tego nie rób - odpowiedział i pocałował mnie.

- Mamy wam coś do powiedzenia - rzekła Violetta, splatając ręce z Leonem.
- W czerwcu bierzemy ślub - oznajmił Leon. Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać, wydając okrzyki zdumienia i radości.
- Tak się cieszę! Gratuluję ci, Violu! - powiedziałam i pocałowałam przyjaciółkę. Potem przytuliłam Leona i potargałam jego włosy. Zawsze go to wkurzało, więc i tym razem nie pozostał mi dłużny i zaczął mierzwić moje złote loki.
- Hej, stary, zostaw moją dziewczynę - zaśmiał się Federico i rzucił się na niego. I tak chłopcy zaczęli się "bić", a my tylko się śmiałyśmy i rozmawiałyśmy o nadchodzącym ślubie Violetty i Leona.
- Chciałabym, żebyście we trzy zostały moimi druhnami - poprosiła przyjaciółka, wskazując na mnie, Fran i Camilę.
- To super! Jasne, że zostaniemy - odpowiedziałyśmy i zaczęłyśmy omawiać szczegóły.
- Angie pomoże mi z organizacją, ale chciałabym, żebyście były ze mną do tego czasu i zamieszkały teraz w Argentynie - poprosiła. Ja oczywiście się zgodziłam, tak samo jak Cami.
- Przyjadę do ciebie zaraz po mojej nocy poślubnej - obiecała Francesca, ponieważ jej ślub będzie w maju. Violetta i Camila będą jej druhnami, a Diego wybrał sobie za świadka Leona. Uroczystość odbędzie się w rodzinnym mieście Francesci, czyli w Rzymie.

- Dobra, ludzie - krzyknął Maxi. - Zbierać tyłki, trzeba to posprzątać! I wynocha spać, jutro mam ślub i macie być wyspani i gotowi!
Zaśmiała się i pomogłam sprzątnąć ze stołu, po czym poszłam na górę i wzięłam relaksującą kąpiel. Umyłam włosy szamponem, potem nałożyłam olejek na końcówki i nałożyłam papiloty. Posmarowałam ciało balsamem nawilżającym i udałam się do łóżka, gdzie już czekał na mnie Federico. To znaczy, schował się pod kołdrą i myślał, że go nie widzę. Postanowiłam się na niego rzucić, a on wydał głośny jęk bólu.
- O fuck - dyszał. - Złaź ze mnie, wielorybie.
- Ejjj - jęknęłam - obraziłeś mnie.
- Nie złość się. I tak wiem, że mi wybaczysz - powiedział pewny siebie i zaczął całować moją szyję. Zachichotałam i odciągnęłam jego głowę, całując go w usta.
- Chodźmy spać. Chcę być jutro wyspana.
Federico zgodził się i poszliśmy spać razem przytuleni na łyżeczki. Mogłam wdychać jego zapach i byłam po prostu szczęśliwa.


Rano obudziłam się bardzo wcześnie. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w byle co, potem obudziłam Federico, który także musiał być wcześniej gotowy. Zeszliśmy na dół, gdzie już krzątali się rodzice i brat Nati, a także sama Panna Młoda. Zjedliśmy obfite śniadanie składające się z rogalików, owoców, grzanek i kawy, aby nie być głodnym aż do obiadu. Potem poszliśmy się szykować. Federico zabrał ze sobą chłopaków i pojechali do Maxiego, aby pomóc mu się szykować, natomiast ja i dziewczyny pomagałyśmy Nati. Kiedy wykąpała się i przyszła do nas, najpierw zajęłyśmy się jej włosami, które spięłyśmy w eleganckiego koka z warkoczem. Potem Camila - jako specjalistka - zrobiła jej delikatny makijaż z podkreśleniem ust czerwoną szminką. Kiedy wszystko było gotowe, pomogłyśmy jej ubrać suknię i welon, a na koniec spryskałyśmy ją perfumami.

- Wyglądasz bosko - krzyknęła Fran. Wszystkie przyznałyśmy jej rację. Miałyśmy godzinę na wyszykowanie siebie, ale spokojnie się wyrobiłyśmy. Założyłam swoją złotą suknię i rozpuściłam włosy, spinając z tyłu pojedyncze pasemka. Zrobiłam mocny makijaż i założyłam delikatny, złoty diadem z perełką oraz kolczyki do kompletu. Na palec włożyłam pierścionek z perełką od Federico, który dostałam na naszą pierwszą rocznicę. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Byłam już gotowa, zabrałam tylko swój bukiecik złotych różyczek i wręczyłam Nati jej biały bukiet. Razem z całym konwojem wyruszyłyśmy do kościoła.

Poszłam do ołtarza, czekając na Parę Młodą. Spotkałam Federico, który wyglądał obłędnie w tym garniturze. Na mój widok rozszerzyły mu się źrenice i wiedziałam, że mu się podobam. Uśmiechnęłam się zalotnie i odwróciłam się, kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki marsza weselnego. Najpierw do ołtarza przyszedł Maxi, a wtedy tata Natalii poprowadził Pannę Młodą. Wyglądała przepięknie. Błyszczała. Byłam zachwycona. Nati złapała za rękę Maxiego i spojrzeli sobie w oczy. Ceremonia się rozpoczęła.

Po godzinie wyszliśmy z kościoła, a ludzie zaczęli obsypywać ryżem i grosikami parę młodą. Odeszliśmy z Federico na bok i czekaliśmy, aż wszyscy złożą życzenia. Przyjmowaliśmy prezenty i kwiaty i wkładaliśmy wszystko do specjalnego samochodu. Kiedy wszyscy już poszli, wsiedliśmy do samochodu razem z Parą Młodą: Federico i ja na przodzie, Nati i Maxi z tyłu. Dojechaliśmy jako ostatni do lokalu i weszliśmy wśród oklasków i błysku fleszy. Patrzyłam cały czas na Natalię i mogłam poczuć jej szczęście. Sama byłam dumna z tego, że mogę być jej druhną na jej weselu. Nie do wiary, że moja mała Nati jest już mężatką. Przez całą noc wszyscy bawili się wspaniale i byłam szczęśliwa wśród przyjaciół i mojego ukochanego.

Podczas wesela nasi chłopcy z zespołu spotkali się jak dawniej na scenie i oczywiście zagrali kilka utworów. Po północy przyszedł czas na oczepiny i bawiliśmy się wyśmienicie przy różnych hiszpańskich tradycyjnych zabawach. Potem zmęczyłam się i poprosiłam Federico, żebyśmy wyszli na dwór. Poszliśmy się przejść wokół lokalu, który miał ogród, a w nim dużo krętych uliczek otoczonych drzewami i krzewami. Dotarliśmy do ławeczki nad oczkiem wodnym i usiedliśmy.
- Ludmiła... - zaczął Federico. - Wiesz, że jesteś dla mnie naprawdę ważna. Kocham cię i uważam, że wyglądasz dzisiaj wyjątkowo pięknie. Ale czegoś chyba brakuje...
- Czego? - zapytałam zdezorientowana. Federico uśmiechnął się i wyjął z kieszeni pudełeczko, a gdy je otworzył, ujrzałam przepiękną, złotą kolię.
- To prezent dla mojej księżniczki - powiedział. - Niech ta kolia będzie symbolem mojej wierności. Żebyś nigdy o tym nie zapomniała.
Uśmiechnęłam się wzruszona, kiedy chłopak zapinał biżuterię na mojej szyi. Odwróciłam się i pocałowałam go czule.


miesiąc później

Wróciliśmy z Fede do Argentyny dwa tygodnie po ślubie. Para młoda postanowiła wyjechać w podróż poślubną do Europy. Chcą zwiedzić tyle krajów, ile możliwe. Natomiast ja wróciłam do naszego penthouse'u i od teraz żyjemy w spokoju i zaufaniu. Po tym rozstaniu nasz związek się bardzo wzmocnił. Ani razu się nie pokłóciliśmy, za to codziennie się kochamy. Jestem taka szczęśliwa, a i Federico nie narzeka.

- Skarbie - powiedział pewnego dnia - mam dla ciebie niespodziankę. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Byłam zaintrygowana, co wymyślił mój genialny chłopak. W mediach aż huczało od plotek na temat naszego rozstania i powrotu. Niektóre portale stwierdziły nawet, że wesele naszych przyjaciół było rzekomo naszym weselem, bo przyłapali nas na wspólnym zdjęciu podczas imprezy. Byłam ciekawa, gdzie Federico mnie wiózł, aż w końcu dotarliśmy do studia Cavatina, jednego z najlepszych i najbardziej profesjonalnych w Argentynie.

- Po co tu przyjechaliśmy? - zapytałam, kiedy trzymał mnie za rękę, prowadząc na najwyższe piętro - do dyrekcji.
- Pamiętasz, jak mówiliśmy, że chcielibyśmy nagrać w przyszłości wspólną płytę? W tamtym roku ty miałaś serial i trasę w teatrze, a ja trasę koncertową. Teraz... możemy spełnić swoje marzenie - powiedział i otworzył przede mną drzwi studia. Oczy mi się zaświeciły. Było piękne, wszystko gotowe do nagrania, a producenci stali przede mną z uśmiechem.
- Powiedz tylko słowo, a podpiszemy kontrakt z tą wytwórnią i zaczniemy nagrywać naszą wspólną płytę - powiedział Federico, patrząc mi w oczy z uśmiechem.
- Tak! - wykrzyknęłam bez namysłu, wiedząc, że tego właśnie chcę. Rzuciłam mu się w ramiona, a on się roześmiał i pocałował mnie.

Tak więc jesteśmy teraz w drodze do naszego studia nagraniowego. Dziś po raz pierwszy będziemy nagrywać nasze własne piosenki. Zaplanowaliśmy dużo duetów, ale także będzie kilka solowych utworów. Nie mogę się doczekać!



Ciąg dalszy nastąpi.

Komentarze