Stanęłam tuż za uchylonymi drzwiami do pokoju. Z tej pozycji mogłam zobaczyć twarz Violetty zwróconą w stronę Camili, która stała po drugiej stronie. Wydawały się czymś podekscytowane, oczy Violetty błyszczały, a głosy dziewczyn były podniesione, mimo że mówiły cicho.
- Nie wierzę, że wymyślił coś takiego - szeptała Camila, wymachując rękami. - To takie słodkie!
- Tak, to chyba najlepszy pomysł, na jaki Fede kiedykolwiek wpadł - zachichotała Violetta. Zmarszczyłam brwi przysłuchując uważniej, co mówią o moim chłopaku.
- Wtajemniczył w to chyba wszystkich - dodała rudowłosa. - Ah, ta dziewczyna to szczęściara, naprawdę.
Zamarłam. O jakiej dziewczynie mówią? Mam nadzieję, że o mnie? Ale skoro tak, co do cholery wymyślił Federico i dlaczego to przede mną ukrywa?!
- Będzie musiał się bardzo starać - wtrąciła Violetta. - Potrzeba dużo rzeczy przygotować.
- Nie wiem, jak uda mu się zachować to wszystko w tajemnicy - szepnęła Camila. - Przecież Ludmiła jest strasznie wścibska i prędzej czy później na pewno coś wywęszy.
- Ciii, nawet tak nie mów, bo jeszcze usłyszy i dopiero będzie - zdenerwowała się brunetka. - Ona nie może o niczym wiedzieć. Pamiętasz, jaką ostatnio odstawiła akcję, kiedy myślała, że Federico ją zdradza? Nie chcemy powtórki..
- Masz rację. Gdyby się dowiedziała, wszystko by zepsuła! - stwierdziła Camila. Nagle odwróciła się i zorientowałam się, że idą w stronę pokoju, więc natychmiast stanęłam koło łóżeczka akurat w momencie, w którym drzwi się uchyliły.
- Oh, mój śliczny książę już śpi - wyszeptała czule Violetta. - Dawno zasnął? - spytała mnie.
- Przed chwilą - powiedziałam siląc się na uśmiech. Cały czas myśli zaprzątały mi ich słowa. "Gdyby się dowiedziała, wszystko by zepsuła". O co im chodzi? Co też Federico przede mną ukrywa? Muszę się tego dowiedzieć, ale tak, żeby nikt inny nie wiedział, że ja wiem.
Dwa dni później mieliśmy z Federico sesję zdjęciową na okładkę naszej płyty. Byliśmy umówieni na 12:00 w studio fotograficznym, gdzie zdjęcia robiła nam jedna z moich ulubionych fotografek, Anitha. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, od razu zajęli się nami profesjonaliści. Makijażystka umalowała mnie z użyciem złotych cieni i brokatu, a fryzjer zrobił mi loki. Potem przebrałam się w pierwszy strój: fioletową sukienkę na ramiączkach z brokatowym gorsetem. Federico wyglądał obłędnie w czarnych rurkach, białej koszulce i fioletowej skórzanej kurtce z ćwiekami. Musiałam przyznać, że mimo iż coś przede mną ukrywał, nadal był zabójczo przystojny i ledwo mogłam powstrzymać się od komplementowania go.
Po całej serii zdjęć przebieraliśmy się jeszcze dwa razy. Kolejne stroje to złoty, obcisły kombinezon i na koniec biały, przewiewny kostium: długie spodnie z koszulą. Wszystko bardzo mi się podobało. Długo robiliśmy zdjęcia, szukaliśmy najlepszych pozycji i wyrazu twarzy. Kiedy skończyliśmy, musieliśmy wybrać zdjęcie na okładkę i inne zdjęcia do książeczki z tekstami. Było to bardzo trudne zadanie, ale w końcu z pomocą całej ekipy uporaliśmy się z tym.
Kiedy przebrałam się w swoje ciuchy i wyszłam z garderoby, gotowa byłam pojechać do domku. Marzyłam o długiej kąpieli i dobrej kolacji.
- Gotowy? - zapytałam Federico, kiedy wyszedł z garderoby przeczesując włosy.
- Skarbie, musisz jechać sama do domu - powiedział nagle, patrząc się w telefon.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, po prostu Leon napisał, że muszę mu pomóc. Chyba chodzi o samochód, rozumiesz, męskie sprawy - wybełkotał.
- To jego auto ciągle się psuje - mruknęłam pod nosem.
- Co mówisz? - zapytał, chowając telefon do kieszeni.
- Mówię że pojadę taksówką - odparłam.
- Świetnie. Do zobaczenia wieczorem - cmoknął mnie w skroń i rozstaliśmy się. Byłam trochę zdenerwowana, i jednocześnie zdziwiona, że po całym dniu jeszcze chce mu się jechać naprawiać auto Leona. Wzruszyłam tylko ramionami i pojechałam do domu. Federico często ma więcej energii niż ja, w sumie nie powinnam się dziwić. W domku wzięłam kąpiel i zamówiłam sobie chińszczyznę, bo nie miałam ochoty gotować. Obejrzałam przy tym jakąś beznadziejną telenowelę i w końcu, zmęczona, zasnęłam na kanapie.
Rano obudziłam się w swoim łóżku. Zdziwiłam się, czyżbym miała tajną moc teleportacji? Oczywiście moją tajną mocą okazał się Federico, który smacznie chrapał obok mnie. Nie chciałam go budzić, więc poszłam na dół zrobić dla nas śniadanie. Przygotowałam dwie kawy z mlekiem i grzanki. Postawiłam wszystko na stole w kuchni i już chciałam iść obudzić mojego chłopaka, kiedy zobaczyłam, że zostawił telefon na blacie w kuchni. Zerknęłam na niego. Na ekranie widniała nieprzeczytana wiadomość od Leona, której nie mogłam nie przeczytać. "Wszystko załatwione, bracie. Nie musisz się martwić". O co miał się martwić i co było załatwione? Usłyszałam jak schodzi po schodach więc szybko odłożyłam telefon i usiadłam do stołu.
tydzień później
Federico zrobił się strasznie tajemniczy. Ciągle dostaje jakieś dziwne esemesy, które nie zawierają żadnych konkretów, tak jak ten od Leona. Często, kiedy rozmawia z kimś przez telefon, wychodzi z pokoju tak, żebym go nie słyszała. Czasami też zdarza mu się znikać pod pretekstem spotkania z Leonem czy kimś innym. Zaczynam się poważnie martwić, o co może chodzić i co to za tajemnica, którą ukrywa przede mną mój chłopak, a którą znają wszyscy nasi znajomi. Byłam już tak zaniepokojona, że postanowiłam podpytać o to Violettę. Dzisiaj jednak mamy ostatni wywiad z Federico, na który nie możemy się spóźnić. Obudziłam go więc i nakarmiłam go, a potem wyszykowaliśmy się i pojechaliśmy do kawiarni, gdzie byliśmy umówieni z redaktorem. Nasza kariera nabiera tempa. Płyta już gotowa, czekamy tylko na premierę. Za nami cały tydzień pełen wywiadów i sesji zdjęciowych. Jestem szczęśliwa tym bardziej, że mogę to wszystko dzielić z moim ukochanym.
Na szczęście dojechaliśmy na spotkanie na czas. Wywiad był bardzo ciekawy, moim zdaniem - redaktor pytał o wiele rzeczy, o które nie pytali inni - na przykład jak to jest pracować w duecie ze swoją drugą połówką, która z piosenek sprawiła nam najwięcej trudności, czy będą jakieś spotkania autorskie dotyczące płyty. Byłam zadowolona z tej rozmowy i przyjemnie spędziłam czas. Na koniec dostaliśmy pytanie, które mnie lekko zdziwiło.
- Czy planujecie wspólną przyszłość? - zapytał redaktor.
- Oczywiście - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Ah, to znaczy, że zaręczyliście się? Bierzecie ślub? Chcecie założyć rodzinę? - rozgadał się.
- Hola, hola - przerwałam mu. - To są nasze sprawy prywatne. Ale mogę powiedzieć, że nie jesteśmy zaręczeni, nie planujemy nic na najbliższą przyszłość. Oczywiście kiedyś chciałabym mieć rodzinę z Federico... Co sądzisz, kochanie?
- Tak - odpowiedział jakby zamyślony Federico. - Chcę mieć dzieci razem z Ludmiłą, chcemy być razem do końca życia. Ale... jeszcze nie planujemy nic... nie ustalamy żadnych dat.
- Rozumie. W takim razie dziękuję za rozmowę i niech się wam wiedzie - odpowiedział redaktor. Zrobił nam na koniec jedno zdjęcie i pożegnaliśmy się. Wyszliśmy przed kafejkę. Chciałam się odezwać, ale przerwał mi dźwięk telefonu. Federico przeprosił mnie i oczywiście poszedł za róg budynku i dopiero wtedy odebrał. Stałam chwilkę na chodniku, po czym moja ciekawość zwyciężyła i po prostu musiałam się dowiedzieć, o czym rozmawia. Podeszłam ostrożnie do miejsca, w którym stał. Był odwrócony tyłem i nie widział mnie.
- Tak, Violu... Musisz to być ty.... Nati jest w Europie, a ty najlepiej ją znasz. Masz dobry gust...
O czym on mówi? Kogo zna Violetta? I do czego ma dobry gust?
- Proszę... Tak, jak wrócimy... Dzięki, jesteś wielka, Violu. Kocham cię!
Rozłączył się, a ja szybko uciekłam i zrobiłam znudzoną minę, żeby tylko nie zauważył, że go podsłuchałam. Uśmiechnął się do mnie jak gdyby nigdy nic i złapał mnie za rękę. Pozwoliłam mu na to, choć minę miałam nadal obrażoną. Nie wiem, czy to zauważył, czy nie, ale przez całą drogę do domu nie odezwał się ani słowem. Wróciłam do mieszkania i od razu zaczęłam się pakować na wyjazd do Włoch. Jutro popołudniu mamy samolot do Rzymu, a za trzy dni ślub naszych przyjaciół.
Leżałam wieczorem w łóżku i czekałam, aż Federico skończy się myć. Postanowiłam poprzeglądać trochę galerię zdjęć w moim telefonie. Akurat wcisnęłam plik o tytule "Federico ♥" i zaczęłam przeglądać wszystkie nasze wspólne i jego zdjęcia. Niektóre były głupie, i widząc je śmiałam się do rozpuku. Inne były urocze i przypominały mi najpiękniejsze momenty naszego związku. W pewnej chwili natrafiłam na zdjęcie sprzed roku, kiedy świętowaliśmy naszą pierwszą rocznicę. Federico wtedy podarował mi własną gwiazdę. Na zdjęciu widniałam z szerokim uśmiechem na ustach i z certyfikatem potwierdzającym kupno ciała niebieskiego. Popatrzyłam na zdjęcie i nagle mnie olśniło.
- Już wiem! - wyszeptałam z ekscytacją.
- Przecież niedługo nasza rocznica! Zupełnie o niej zapomniałam przez to wszystko! Federico pewnie szykuje niespodziankę.
Postanowiłam już więcej nie być taka ciekawska i pozwolić mu się zaskoczyć. Nawet nie pomyślałam, jak bardzo mnie zaskoczy...
Ciąg dalszy nastąpi.
Komentarze
Prześlij komentarz