Rozdział 39

Wróciliśmy z Federico do naszego mieszkania. Od razu zaczęliśmy się całować, spragnieni siebie. Po kolei zrzucaliśmy wszystkie swoje rzeczy na podłogę w korytarzu, na schodach i na końcu w sypialni. Zaświeciliśmy lampki nocne, które dawały delikatne światło i w półmroku stanęliśmy naprzeciwko siebie. Federico trzymał mnie mocno w swoich ramionach. Oboje dyszeliśmy ciężko i patrzyliśmy sobie w oczy. 

Pierwsza przejęłam inicjatywę i kiedy byłam już w samej (bardzo seksownej) bieliźnie, zrzuciłam koszulę Federico i pozostał w samych bokserkach. Chłopak położył mnie na łóżku i spojrzał mi w oczy, po czym zaczął obsypywać pocałunkami moje ciało zaczynając od szczęki, wzdłuż szyi aż do dekoltu. Zatrzymał się aby pozbyć się mojego biustonosza i kontynuował swoje pocałunki. Wrócił na górę i pocałował mnie w usta, a potem zdjął moje majteczki i rzucił je gdzieś. Oparłam się na łokciach i ściągnęłam jego bokserki. Położyłam się na plecach, kiedy Federico pochylił się nade mną i patrząc mi głęboko w oczy wszedł we mnie. Wydałam cichy jęk i złapałam rękami prześcieradło. Federico zaczął się szybko poruszać, za każdym razem coraz głębiej i mocniej. Moje jęki zamieniały się w głośne krzyki, które dawały ogromną satysfakcję mojemu chłopakowi i jeszcze bardziej napędzały go do działania. Kiedy byłam już blisko, Federico przyspieszył jeszcze bardziej i przygryzł moje ucho, kiedy dochodziłam, krzycząc jego imię. Sam doszedł chwilę po mnie i opadł z jękiem na moje ciało. 

Leżeliśmy tak przytuleni do siebie, dysząc i uspokajając się. Głaskałam jego włosy, a on delikatnie całował moje ucho i policzek. Po kilku minutach wyszedł ze mnie i wstał, żeby wyrzucić prezerwatywę. Potem założył bokserki, a ja swoją bieliznę. Ponieważ w sypialni było chłodno, Federico dał mi swoją koszulkę do spania, a sam założył dresy. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej i bardzo szybko zasnęłam.


sobota - dzień ślubu

Otworzyłam oczy kiedy poczułam, że Federico wstaje z łóżka. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Dzień dobry - przywitał się i pochylił, aby mnie pocałować.
- Dzień dobry - powiedziałam.
- Idziemy pod prysznic? - zaproponował, na co się ochoczo zgodziłam. Pod strumieniami gorącej wody Federico namydlił moje ciało i dokładnie umył, oczywiście ściskając tu i tam. Ja także umyłam jego, po czym wzięliśmy szampony i nawzajem umyliśmy sobie włosy. Śmiałam się, kiedy widziałam, jak delikatnie Federico dotyka moich włosów, podczas kiedy ja dosłownie szarpałam za jego końcówki. W końcu spłukaliśmy pianę z naszych ciał i wyszliśmy, aby się wysuszyć. Ja oczywiście zostałam w łazience godzinę dłużej, aby nałożyć wszystkie kremy i kosmetyki. Wysuszyłam włosy i pomalowałam sobie paznokcie, kiedy Federico zawołał mnie na śniadanie.

- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej trzeciej rocznicy - krzyknęłam i przytuliłam się do jego pleców. Chłopak odwrócił się do mnie ze śmiechem i pocałował mnie w czoło, a potem przytulił.
- Nawzajem, kochanie.

Zjedliśmy razem pyszne i sycące śniadanie, po czym z przerażeniem stwierdziłam, że zostało mi bardzo mało czasu na przygotowania. Pobiegłam do łazienki, aby zrobić makijaż i zakręcić włosy lokówką i z gotową już fryzurą, spryskaną lakierem, ubrałam się w byle co i zapakowałam swoją suknię i buty. To samo zrobił Federico, tyle że oczywiście bez makijażu i układania włosów. Zanim wyszliśmy, stwierdziłam, że to  najlepszy moment na prezent.

- Kochanie - zawołałam, kiedy wysłałam esemesa do mojego szofera. - Mam coś dla ciebie. Co prawda to nie może się równać z tym, co ty dla mnie zrobiłeś, ale mam nadzieję, że ci się spodoba.
To mówiąc wręczyłam mu zegarek i perfumy. Federico uśmiechnął się i powiedział, że bardzo podoba mu się zegarek i od razu go założył. Spryskał się perfumami i zapytał, czy teraz jest bardziej męski.
- Jesteś już prawie mężczyzną - zażartowałam ze śmiechem.  Federico pokręcił głową i w końcu wyszliśmy z apartamentu i zjechaliśmy windą na dół. Kiedy wyszliśmy z budynku od razu w oczy rzuciło się piękne, czerwone Ferrari.
- Woow, ktoś tu ma niezłą furę - zachwycił się Federico. - Nie wiesz, czyja to?
- Wiem - odparłam z uśmiechem i podeszłam do auta. Federico rozszerzył oczy, kiedy swobodnie oparłam się o maskę i pomachałam kluczykami, po czym rzuciłam mu je.
- Twoja.

Federico wytrzeszczył oczy i po chwili uśmiechnął się szeroko. Podbiegł do mnie i złapał w ramiona, po czym zaczął obracać wokół. Roześmiałam się i pocałowałam go, kiedy w końcu mnie postawił.
- Dzięki skarbie - rzucił i od razu wsiadł do sportowego auta, aby odpalić nowiutki silnik i zatrąbić ze szczęścia. Roześmiałam się ponownie i wsiadłam na miejsce obok kierowcy. Fede włączył radio i podgłośnił na full. Krzyknął coś w rodzaju "łuuuuuu!" i ruszył na ulicę.

Podjechaliśmy pod dom pary młodej i prawie natychmiast w oknach pojawili się chłopcy zwabieni zapewne odglosem silnika. Zaczęłam się śmiać z ich zaskoczonych i jednocześnie zafascynowanych min i okrzyków i ruszyłam do domu, aby przywitać się z przyjaciółkami. Do ceremonii ślubu zostało już naprawdę niewiele czasu, więc od razu zaczęłyśmy przygotowywać Violettę. Same miałyśmy już gotowe fryzury i makijaże, ale Viola była zupełnie niegotowa. Tak więc Camila od razu zaczęła robić makijaż pannie młodej, a ja z pomocą Francesci zabrałam się za fryzurę. Po niecałej godzinie wszystko było gotowe i razem z Angie i Nati pomogłyśmy Violi się ubrać i założyć welon i biżuterię. Na koniec ubrałyśmy się w swoje suknie i zrobiłyśmy sobie pamiątkowe zdjęcie.

- Wyglądasz ślicznie, Violu - stwierdziła Angie ze łzami w oczach. Przyznałyśmy jej rację.
- Pora się zbierać do kościoła! - krzyknął German, wchodząc do pokoju z Adriánem na rękach. Na widok Violetty jego oczy zaszły łzami.
- Moja córeczka - szepnął ze wzruszeniem. Postanowiłyśmy zostawić ich na chwilę i wyszłyśmy, aby zapakować do samochodu kwiaty. Chłopcy także już wyszli i tradycyjnie jako pierwsi odjechali, natomiast para młoda razem wsiadła do osobnego auta. Druchny i drużbowie siedzieli w osobnym aucie i razem wyjechaliśmy w drogę do kościoła.

Ślub był piękny, po raz drugi byłam druchną na czyimś ślubie razem z Federico. Było naprawdę niesamowicie, dwoje ludzi, którzy tak bardzo się kochają właśnie się połączyli, a owoc ich miłości właśnie rośnie w brzuchu Violetty (a nawet dwa owoce). Po ślubie i otrzymaniu prezentów, które odesłaliśmy do domu, wsiedliśmy znów do samochodów i z całym orszakiem pojechaliśmy do wielkiego domu weselnego.

Na miejscu wszyscy goście czekali ustawieni w kółku, muzyka grała weselnego marsza kiedy para młoda wchodziła do wielkiej sali. Tradycyjnie Leon przeniósł Violettę przez próg i postawił na środku sali. Wtedy kelnerzy otworzyli szampany i nalali wszystkim do kieliszków. Orkiestra zaczęła grać, a my śpiewaliśmy "Sto lat" młodej parze. Wypiliśmy szampana i zrobiliśmy wielkie kółko, w którym Violetta i Leon zatańczyli swój pierwszy taniec.

I tak czas upływał nam miło na zabawie. Postanowiłam zaszaleć i bez przerwy tańczyłam, jednak nie chciałam się za bardzo upić, więc piłam tylko szampana. Naprawdę lubię jego słodki, orzeźwiający smak. Martwiłam się o Violettę, czy jako ciężarna wytrzyma tak długo na imprezie, ale ona bawiła się lepiej ode mnie - jadła wszystko, na co miała ochotę i nikomu nie odmawiała tańca. Wcale nie wydawała się zmęczona.

Na wesele wynajęta była orkiestra, ale nasi chłopcy zagrali kilka utworów, które zostały napisane jeszcze za czasów Studio. Leon zaśpiewał piosenkę dla swojej żony, a ona odwdzięczyła się tym samym. Później było jeszcze kilka dedykacji, w tym piosenka od Federico specjalnie dla mnie, a potem rozpoczęły się zabawy typowo weselne. Naprawdę było to przezabawne.

Aż w końcu przyszedł czas na rzucanie bukietu przez Pannę Młodą. Wszystkie panny ustawiły się w półkolu za Violettą, w nadziei na zdobycie tego symbolu przyszłego zamążpójścia. Chyba tylko ja z wszystkich panien stałam z boku i przyglądałam się zabawie z uśmiechem.
- Czemu do nich nie dołączysz? - zapytał Fede do mojego ucha. Wzruszyłam ramionami, bo nie miałam konkretnego powodu - po prostu nie czułam potrzeby pchania sie tam. Zauważyłam, że Violetta odwraca się i posyła Federico zdezorientowane spojrzenie, a on tylko wzrusza bezradnie ramionami. Co jest grane? Violetta podbiegła do mnie i ciągnąc mnie za rękę krzyknęła, że muszę wziąć udział w zabawie jako druhna. Z westchieniem poddałam się, bo co mi szkodzi? Kątem oka zauważyłam, jak Federico z westchnieniem uśmiecha się zadowolony. O co mu chodzi? Nie mam pojęcia.

- Raz... dwa... - dziewczyny zaczęły odliczać, a Violetta machała bukietem. - TRZY!!!
W tym momencie Violetta odwróciła się i, ku mojemu zdziwieniu, podeszła prosto do mnie i z szerokim uśmiechem wręczyła mi bukiet do ręki. Zdezorientowana spojrzałam na nią, a wtedy ona odsunęła się i zza jej pleców ukazał się nie kto inny jak Federico. Patrzyłam na niego w szoku, jak trzymając w ręku pudełko z pierścionkiem klęka przede mną. Na sali zapadła cisza, a wszyscy otoczyli nas w kółku.

- Ludmiło Ferro, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytał.



Ciąg dalszy nastąpi.

Komentarze